piątek, 12 czerwca 2015

Rozdział 2

**Ashton
   Właśnie szykowaliśmy stół na kolacje przedświąteczną, gdy w pokoju Alex cos chyba spadło na podłogę. Wszyscy spojrzeliśmy na siebie.
-To twoja siostra. -powiedział Mikey do Luke'a
-Nie zawsze będę jej nianią. -uśmiechnął sie blondyn i spojrzał na Calum'a
-O  nie, nie, nie. Niech Ash idzie. -wzrok wszystkich spoczął na mnie.
-Za jakie grzechy? -uśmiechnąłem się lekko
-Za to, że nie wyrzucasz śmieci. -Michael zmierzwił dłonią włosy -I ja to muszę robić.
-Za to, że musze wchodzić po brudne rzeczy do twojego pokoju, bo nie chce ci się ich do pralni zanieść. -Cal zatkał nos -A tam fiołami nie pachnie.
-Jak u ciebie. -powiedziałem pod nosem

-I za to, że to ty poszedłeś dziś na zakupy z Alex, a my robiliśmy kolacje. -Lukey spojrzał w stronę piekarnika -Pizza będzie za około 5 minut.
  Poszedłem do pokoju mojej przyjaciółki. Korytarz nie miał końca. W końcu stanąłem przed drzwiami jej królestwa i przyłożyłem ucho do nich.

-"'Cause I can't get you on the telephone, So just close your eyes ,  Oh honey here comes a lullaby, Your very own lullaby" -śpiewała cicho.  

   Wsłuchiwałem się w jej cudnego głosu, już się rozmarzałem o niej, mówiącej mi coś na ucho, jak śpiewa mi  ...  I wtedy jak na złość odezwał się mój telefon. Muzyka Nickelback rozbrzmiała w mojej kieszeni, a ja zacząłem przeszukiwać wszystkie by znaleźć diabelskie urządzenie. W głębi duszy przeklinałem osobę, która miała zamiar zawrócić mi w tym momencie dupę. Spojrzałem na ekran mojego iPhone'a. Allison. Zatłukę, jeśli spotkam tą dziewczynę. Szybko odrzuciłem połączenie.
   Drzwi do pokoju Alex się otworzyły i sama dziewczyna stanęła w nich.
-Ash, co ty robisz? -jej oczy się otworzyły szerzej, widząc mnie klęczącego przed jej lokum. 
-Luke, chciał sprawdzić, czy ci nic nie jest, bo słyszeliśmy w kuchni huk. -wstałem otrzepując spodnie w kolanach -Wszystko ok?
-Taaak. -jej oczy błądziły wszędzie, ale nie patrzyła na mnie -Spadła mi figurka.
-Mogę wejść? -spytałem cicho, a Alex wpuściła mnie do środka. 
    Wszedłem i usiadłem w fioletowym fotelu. Wziąłem do ręki poduszkę, która na nim była i zacząłem sie nią bawić. Dziewczyna przybita usiadła na łóżku po turecku i spuściła głowę, biorąc do rąk kilka zdjęć. Spojrzałem na nią a ona oglądała każde zdjęcie po raz tysięczny. 
-Mogę usiąść obok? -spytałem wstając
-Tak. -posłała mi słaby uśmiech
    Usiadłem obok niej i popatrzyłem na zdjęcia. była na nich Amanda. Alex trzymała w dłoni teraz inne zdjęcie. Stałem tam ja jako gówniarz, Luke i oczywiście ona. Jak zwykle po środku nas. Była od nas mniejsza i chudsza. Jej blond włosy opadały na plecy.
-Boże, jakie to stare zdjęcie. -wziąłem je do ręki
-Moje ulubione. -dziewczyna posłała mi ciepły i szczery uśmiech
-Zawarliśmy wtedy przymierze.
-Tak. -zaśmiała się słodko, a ja znów się rozpłynąłem w tej chwili -Jak naplułeś na rekę i wyciągnąłeś ją w stronę moją i Luke. To było...
-Dziecinne. - uśmiechnąłem się, a moje dołeczki stały się widoczne. Alex jak zwykle musiała do jednego włożyć swój palec wskazujący
-Ochydne. -cmoknęła mój policzek a ja czułem, jak moje policzki dostają rumieńców. Och Alex, gdybyś tylko wiedziała.
-Moim zdaniem, chciałaś się mi przypodobać. -wystawiłem język
-Miałam osiem lat, a ty Ash prawie jedenaście. -zrobiła dziwna minę -Podobałeś się każdej dziewczynie w Sydney. 
-Wiedziałem że leciałaś na mój rowerek. -zacząłem się śmiać.
-Tak, bo miał koszyk. -puściła mi oczko
-Podrywasz mnie? -podniosłem brwi do góry

-Ja? Ciebie?-uśmiechnęła się 
   Przybliżyłem się do niej i spoważniałem. Ona patrzyła na mnie zagubionym wzrokiem, a ja poczułem impuls, by działać. Kosmyk włosów wypadł z jej luźno spiętego koczka, więc wyciągnąłem dłoń i w sunąłem go za jej płatek ucha. Przełknąłem wolno śliną, a ona opuściła wzrok na swoje dłonie. Złapałem je i złożyłem na nich delikatny pocałunek. Widziałem lekki uśmiech na twarzy Alex. Spojrzałem w jej oczy, widziałem w nich te ogniki, które były moim napędem. Powoli zbliżałem twarz do niej, czułem na swoim policzku jej ciepły oddech. "Without you I'm a lost boy" wyrwało mi się z ust, gdy napotkałem jej kącik ust.
     Nagle drzwi się otworzyły.


**Nathan

  Oglądałem zdjęcia w galerii. Wydawało mi się, że znałem ta dziewczynę, na którą Bieber wpadł. Brunetka, wysoka, obok niej koleś z bandamką na głowie. Siedziałem już tak dłuższy czas i myślałem nad tym. Na moich ustach zaczął pojawiać się łobuzerski uśmiech: Szybko odpaliłem laptopa i zacząłem przeszukiwać bazę danych Toronto. Szukałem we wszystkich artykułach, aż na trafiłem na nagłówek: "Znaleziono zwłoki poszukiwanej od miesięcy nastolatki.".  I zdjęcie poniżej, jak żywa dziewczyna z galerii. .
   Wziąłem mojego iPhona do reki i wystukałem  dziewięć cyfr po czym usłyszałem sygnał wyczekiwania. Po 3 sygnałąch usłyszałem jego głos:

-Co tym razem Sykes? 
-Tym razem? -zaśmiałem się  bez krzty wesołości
-Wiesz kurwa, która jest godzina?
-Późne popołudnie w Sidney. Ale nie dzwonię, po to by pytać o godzinę. Musisz coś dla mnie zrobić. 
-Co tym razem? -westchnął Alec
-Słuchaj, a nie mnie wkurwiaj. Potrzebuje informacji o Alice Fray. 
-Co konkretnie? -słyszałem jak coś zapisywał
-Jej przeszłość rodzina, gdzie teraz mieszkają. Infomacje na każdy temat.
-Po co ci to Sykes? Ona nie żyje. 

-Wiem to, Levis. Po prostu znajdź każdą informacje. Bo sądzę, że ona chyba jednak nie umarła. 


**Alex
   Czy to była prawda?  Czy Ashton chciał mnie pocałować? Czy? O boże, on to zrobił. Nie za dlugo ale zrobił. A to... było magiczne. Dalej na to wspomnienie przechodzą mnie przyjemne dreszcze po kręgosłupie. 
     Leżałam na łóżku i dotykałam z uśmiechem moich ust. Gdyby nie Luke, ciekawe jakby się to skoczyło. Uśmiechałam się jak debil do siebie. A tak nie dawno byłam zakochana jeszcze w poprzednim chłopaku. 
     Nagle mój blackberry zawibrował, co  kazało mi wrócić, do rzeczywistości. Spojrzałam na wyświetlacz i zauważyłam ikonkę wiadomości. Mój puls przyśpieszył gdy zobaczyłam, że to wiadomość od Ashtona. 


"Za chwilę w ogrodzie."

    Cała podekscytowana wręcz zbiegłam po schodach, rzucając reszcie szybkie "Cześć" i wybiegłam z domu. Serce waliło mi tak, że myślałam, że zaraz rozerwie mi klatkę piersiową i wyskoczy. Zaczęłam iść powoli krętą dróżką, powoli się uspokajałam. Kilka głębokich wdechów i obejrzałam się czy nikt mnie nie śledzi. Stanęłam pod akacją, po czym na chwilę zamknęłam oczy. 
   Poczułam jak moją talię obejmuje para ramion oraz oddech na mojej szyi. Po moim ciele przeszedł kolejny przyjemny dreszcz. Z uśmiechem otworzyłam oczy i powoli obróciłam głowę w kierunku chłopaka.
-Hej. -Ashton przywitał mnie całusem w policzek -Długo już tu czekasz?
-Chwilkę. -uśmiechnęłam się i z powrotem odwróciłam głowę by zakryć dwa pokaźne rumieńce
-Alex...
-Tak Ash? -znowu spoglądnęłam na niego

    Chłopak przez chwilę milczał jakby zapomniał po co tutaj przyszliśmy. Patrzył przed siebie cały czas od czasu do czasu głośno wypuszczając powietrze. Zamknęłam znowu oczy i zaczęłam powoli obracać się w stronę Ashtona. Po chwili  moje piwne oczy spotkały orzechowe oczy Irwina. Założyłam ręce na jego szyję a on mocniej objął mnie w talii i przyciągnął do siebie. Wtuliłam się w jego umięśnione ciało. Wciągałam nosem jego zapach, pachniał mlekiem czekoladowym, ciastkami i czymś... Możliwe że miętą. 
-Och, Alex... -Ash zamknął oczy i wciągnął głęboko powietrze- Nie wierz ile o tym marzyłem. -podniósł powieki a jego wzrok spoczął na moich ustach
-Ash, nie gadaj tyle. -stanęłam na palcach i musnęłam jego wargi.
    Na początku delikatnie odwzajemniał moje pocałunki a po chwili nasze języki ocierały się o siebie w namiętnym tańcu. Irwinowskie dłonie zapamiętywały moje ciało. Wplotłam dłonie w jego włosy i pociągnęłam za ich końcówki. Ashton chwycił mnie pod pośladkami i podniósł mnie by nie pochylać się. Oplotłam go w biodrach udami i całowaliśmy się dalej. W moim brzuchu eksplodowało wielkie stado motyli. Oderwaliśmy się od siebie i oddychając ciężko, uśmiechaliśmy się do siebie.
-Wariatka. -Ash pokazał swoje dwa kratery.
-Lubię czasem zaszaleć. -zaczęłam bawić się włoskami na jego karku
-Alex, ja...- przemowę przerwał dzwonek jego iPhona. Postawił mnie na ziemi, by po chwili móc odebrać.- Tak, Allison. Nie, nie jestem. Jasne, no ja ciebie też. -spojrzał na mnie i rozłączył telefon. -Alex ja...
-Nic mi nie mów. -przerwałam mu -Nie mów już nic, Ash. 
-Alex... -próbował mnie objąć
-Zostaw bo będę krzyczeć. -odsunęłam się od niego -To była twoja dziewczyna, Irwin? Hm? Po co ja pytam, na pewno. -przetarłam usta, ścierając z nich smak jego ust 
-Alex, daj mi wyjaśnić... -z jego ust zniknął uśmiech
-Nic się tutaj nie wydarzyło. Dostałeś to, co chciałeś. A teraz daj mi odejść. -chciałam pójść, ale on chwycił mnie za ramie
-To nie tak...
-A ja nie chcę tego słuchać. -oczy zaczęły mnie piec, szczypać -Puść to boli.
    Irwin skapitulował po chwili i uwolnił mnie. Bez patrzenia za siebie zaczęłam biec do domu. Bez przywitania się z chłopakami pobiegłam do siebie. W głowie kłębiło się mnóstwo myśli, że nawet nie zauważyłam,kiedy weszłam do pokoju Luke cała zapłakana, przerywając tym jego pocałunek z innym chłopakiem.
-Luke... -zaczęłam płakać na nowo.
-Co się stało Alex? - spojrzałam na Jakuba
-Em... Nie chciałam wam przeszkadzać. -mój wzrok zjechał w chłopaków na podłogę -Ja... wyjdę już. -Chwyciłam za klamkę, ale gdy otworzyłam drzwi, spotkałam spojrzenie tych orzechowych oczu, że od razu zatrzasnęłam drzwi i zarobiłam kilka kroków do tyłu, aż siadłam na fotel
-Alex, co się stało? -szybko ubrał koszulkę na siebie i uklęknął przede mną
-Bo Ash... -zaczęłam cicho i spojrzałam na dłonie. -Czemu nie powiedziałeś, że ma kogoś?
-A ma? -zdziwienie na twarzy Luke dało mi do zrozumienia, że o niczym nie wiem. -Alex, zrobił ci coś?
-...
-Alex, powiesz mi? -w odpowiedzi pokręciłam przecząco głową -Przytulić cię?
-Przepraszam, że wam zepsułam randkę. -wzrok z Luke, przeniosłam na jego chłopaka. - Po prostu musiałam się komuś wypłakać. -wstałam i zaczęłam kierować się do drzwi
    Musiałam znaleźć w sobie dużo odwagi by wyjść i spotkać Irwina. To, że ja ubzdurałam sobie coś, nie znaczy, że mam z pokoju nie wychodzić. Otworzyłam drzwi i znów go spotkałam. Kulturalnie wyminęłam, ale nie obyło się bez przewrócenia oczami. Jak mówiła moja mama:"Czasem trzeba zachowywać się tak, jakby nic i nikt nie potrafił nas zranić".
-Alex... -usłyszałam za mną
-Czego Irwin? -nawet na niego nie spojrzałam
-Zjebałem?
-Po całości. -dopiero teraz obróciłam się twarzą do niego z uśmiechem zarezerwowanym tylko dla osób, które najmocniej mnie w jakiś sposób zraniły
-Chcę to naprawić.
-Co? -i w tym momencie, moje paznokcie zaczęły byc taaakie interesujące. "Alex, nie zachowuj się jak suka" -moja świadomość aż krzeczała
-Naszą relację. -usłyszałam smutek w jego głosie
-Hah, dobre. -weszłam do swojego pokoju
    Jeszcze przez 15 minut pukał, przepraszał, ale jak zwykle musiałam po jakimś czasie założyć słuchawki.

**Ashton
   JESTEM IDIOTĄ! BRAWO JA! Jestem beznadziejnie w niej zakochany, a Allison... To pomyłka. Chciałem nie raz zakończyć to. Być z Alex od początku. Gdy poczułem jej wargi na swoich, poczułem jakby między nami było napięcie elektryczne. A gdy moje dłonie dotknęły jej skóry, palce zaczęły mnie mrowić. A teraz ona mnie nienawidzi. Jeden, kurwa błąd. Jeden.... Teraz nie mogę zapomnieć o jej oczach po naszym pocałunku, o jej miękkich wargach na moich.
   Mój iPhone zawibrował i spojrzałem na wiadomość 

                  "MAM COŚ CZEGO ZAWSZE PRAGNĄŁEŚ"
KTO TO JEST?!






1 komentarz: