czwartek, 7 kwietnia 2016

ogłoszenia!!!

1) zapraszam na kolejne losy Sky i Luke
https://www.wattpad.com/story/63805022-call-me-please-l-h

2) Deadly Request w najbliższym terminie zastanie przeniesione na Wattpad i mam konkurs. Na okładkę dla tego opowiadania.
Swoje propozycje przesyłajcie na maila: angelairwindornan@gmail.com z TYTUŁEM "OKŁADKA'
 dla zwycięzcy nagroda ;)

środa, 24 lutego 2016

OGŁOSZENIA PARAFIALNE

Zapraszam was na mój nowy projekt. "Call me... Please..."
Opowiadanie w formie wiadomości zostawionych na sekretarce.
"Ludzie popełniają błędy. Mniejsze oraz większe."

https://www.wattpad.com/story/63805022-call-me-please-l-h

środa, 10 lutego 2016

Rozdział 3

Alex**
  Mijają kolejne miesiące bez mojej mamy, Zamknęłam się na uczucia, na miłość, Nie zakocham się już nigdy, Irwin... Ashton.... Pocałunek... Milion pocałunków.... ALEX!! SKOŃCZ Z TYM!!
ASHTON MA DZIEWCZYNĘ! NIE JESTEŚ NIĄ TY!
   Codziennie go mijam, patrzy na mnie z bólem w oczach. Zamknęłam już kram z uczuciami, stałam się zimna na jego "Alex, proszę, porozmawiajmy". Zaczęłam zadawać się z nowym towarzystwem. Wiem, że wytatuowany Nathan i jego banda nie są dobrym towarzystwem dla mnie ale oni mi w jakimś stopniu pomagają.
    Zaczęłam sama nawet myśleć o tatuażu na biodrze, taki sam jaki na Nath na obojczyku.To szalony pomysł, ale podoba mi się.
    Szykowałam się właśnie na kolejną imprezę u Nath'a, gdy do drzwi mojego pokoju ktoś zapukał.
-Wlazł.-krzyknęłam i zaczęłam malować grube kreski eyelinerem
-Alex... -głos Ashton'a do tej pory przysparza mnie o gęsią skórkę.- Gdzie idziesz? -spytał się patrząc na mnie w lustrze. Jego widok przyprawiał mnie o ból serca. Nie golił się od kilku dni, Jego oczy były zmęczone a cienie pod nimi, pokazywały, że od kilku nocy prawie nie śpi. Patrzyłam na wrak człowieka z uśmiechem na twarzy.
-Po to przyszedłeś? Czy znów będziesz prawił mi kazanie, bym zmieniła towarzystwo. Odpuść za w czasu. -Podeszłam do łóżka i ubrałam sukienkę, która sięgała mi do połowy ud.-Więc słucham, Irwin... -spojrzałam przelotem na niego
-Kocham cię, Alex. -powiedział powoli a ja wybuchłam śmiechem
-Irwin, kilka miesięcy temu byłam naiwna. Nie nabiorę się ponownie na to. -spojrzałam na siebie w lustrze wygładzając sukienkę
-W tej szmacie chcesz iść? -Ashton krzyknął na mnie i w dwóch susach pokonał dzielącą nas przestrzeń. Mogłam poczuć na sobie ciepło jego dłoni, kiedy położył je na moich biodrach i przysunął bardziej do siebie. Nienawidzę się za to. Moje ciało zdradza mnie. -Nie pójdziesz tak ubrana. Nie jesteś dziwką, Alex. To nie twoje towarzystwo, to nie jesteś ty. Wiem, że stara Hemm jaką znam, gdzieś tam jest. Czuję to. -palcami musnął moją szyję, a mnie przeszło przyjemne mrowienie pod skórą. Odwróciłam się do niego powoli i wpiłam się w jego usta.

Ashton**
   Byłem zaskoczony jej pocałunkiem. Tyle miesięcy czekałem na niego a teraz trzymam Alexis w ramionach i całujemy się. Wiem, że ją zraniłem ale staram się to naprawić.
   Poczułem jej dłonie na swoim torsie pod koszulką, Lekko podrapała mnie po klatce piersiowej a ja poczułem jak w moich spodniach robi się o wiele ciaśniej niż było na początku. Składała pocałunki na mojej szczęce, docierając powoli do ucha. Delikatnie je przegryzła, a z moich ust wydobył się cichy pomruk.
-Wiem, że tego chcesz, Irwin. Kochać się ze mną. -pocałowała małżowinę uszną. -Pragniesz mnie od chwili w ogrodzie, a nawet dłużej. -jej dłoń zjechała na mój rozporek. -Czuję to. -odsunęła się ode mnie gwałtownie. -Ale tego nie dostaniesz. Jest czyjeś.
   Potrząsnąłem tylko głową. Nie miałem jakiejś mądrej odzywki. To już nie jest moja Alex. Musiałem to w końcu stwierdzić.
   Skapitulowałem i opuściłem jej pokój.

Alex**
   Na imprezie jak zawsze było dużo ludzi. Dzieciaki z okolicznego liceum, studenci z innego miasta, bądź tutejszego uniwerku. Było na kim wzrok zawiesić, ale moją uwagę przykuł jeden chłopak. Stał oparty o bar i popijał powoli jakiegoś drinka, co chwila rozglądając się po sali. Po chwili musiał wyczuć, że go obserwuje, ponieważ spojrzał w moją stronę, uśmiechnął się i podniósł swojego drinka na znak toastu dla mnie, po czym upił trochę.
   Nie wiem jakim cudem ale po chwili swobodnie rozmawiałam z Justinem. Blondyn opowiadał mi trochę o sobie, a ja popijałam mojego drinka.
-Szukam pewnej dziewczyny. -powiedział Justin
-Jest tu ich od groma. -pokazałam na parkiet -Jakiej szukasz? Każda jest chętna.
-Nie, nie takiej szukam. Kilka miesięcy temu wpadłem na nią w galerii gdy uciekałem.
    W moich płucach zabrakło powietrza, a przez gardło nie chciało przejść żadne słowo. Bo co mam powiedzieć? "Hej, to jestem ja?" I co on wtedy zrobi? Może będzie chciał mnie zabrać do lasu i zabić?
-Słuchasz mnie Alex? - Justin przerwał moje rozmyślania
-Bo to całkiem zabawne. -uśmiechnęłam się, a co tam, raz kozie śmierć. -Bo to ja nią jestem. -zaśmiałam się szybko. -Zmieniłam się trochę ale to ja.
-Serio? -zaczął mi się przyglądać i przysunął się bliżej
-Serio, serio. - zaczęłam się rumienić
   Chłopak zaczął się do mnie przybliżać, a gdy poczułam jego ciało niedaleko mojego, hormony szalały. Zrobiło się duszno. Zdecydowanie za duszno. Już jego usta od moich dzieliły milimetry.

Ashton**
   Czekałem pod drzwiami Allison. Blondynka kazała mi przyjść bo ma sprawę do mnie, a między nami nie jest kolorowo. Kiedy w końcu otworzyła drzwi i wpuściła mnie do środka. Przeszliśmy do salonu. Siedzieliśmy kilka minut w ciszy, aż moja dziewczyna zapłakana nie spojrzała na mnie.
-Ali, co się stalo? -Objąłem ją mocno
-Muszę ci coś powiedzieć.... -powiedziała przez łzy.

Alex**
-Czy ja wam nie przeszkadzam? -usłyszałam za sobą głos Sykes'a
-Nathan.. -powiedziałam wspólnie z Justinem
-A kto inny? -chłopak patrzył na przemian na mnie i blondyna. -Co on tu kurwa robi? -powiedział do mnie a jego ramiona objęły mnie w talii.
-Ja tu jestem. -Bieber popatrzył na mnie jak na kogoś obcego
-Pytałem MOJEJ DZIEWCZYNY. -Nath zaakcentował głośniej dwa ostatnie wyrazy
-Two-two-twojej dziewczyny? -Justin spojrzał teraz na mnie
-Coś się nie podoba, to wyjdź. -syknął brunet
-Czemu mi nie powiedziałaś?- Blondyn spojrzał na mnie z bólem w oczach a ja jedyne co umiałam to odwrócić wzrok
-Uuuu Bieberek znów kosza dostaje. -Nath się zaśmiał -Chodźmy skarbie do naszego towarzystwa. -pociągnął mnie w stronę tłumu.
   Ostatni raz szybko spojrzałam na Justina. Patrzył na mnie, a złość na jego twarzy rosła. Wyrwałam się Nathanowi i podbiegłam do Justina. On zdziwiony moim zachowaniem (tak samo jak ja) złapał mnie w ramiona i z całej siły przytulił do siebie.
-Zawsze cię odnajdę. -szybko szepnął mi na ucho a do ręki wsunął kawałek kartki

   W domu znalazłam się dopiero o 4 nad ranem.Kompletnie pijana weszłam po schodach i skierowałam się do sypialni Asha. Nie pukając, otworzyłam drzwi i podeszłam do łóżka, na którym Irwin smacznie spał. Powoli zaczęłam sie rozbierać, a kiedy zostałam w samej bieliźnie położyłąm się obok niego.

   Wstałam z wielkim bólem głowy. Otworzyłam powoli jedno oko i zauważyłam, że nie jestem u siebie w pokoju. Usiadłam i rozejrzałam się po ścianach. To pokój Ashtona. Co ja tu robię? W dodatku w samej bieliźnie?
   Na stoliczku obok łożka zauważyłam dwie tabletki i szklanke soku z grejpfruta. Szybko je popiłam i zaczęłam szukać swojej sukienki. Wybiegłam z jego pokoju i  zamknęłam się w łazience.
-Boże,Alex. Co ty zrobiłaś? -zapytałam się samej siebie patrząc w lustro. Makijaż rozmazany na całej twarzy, włosy potargane, oczy podpuchnięte. Wyglądałam okropnie.

Wieczorem mój telefon zawibrował.
 "Czy jesteś w stanie uratować, tego kogo kochasz?"
Naprawdę zaczynam się bać....

_________________________________________________________________________________

Po kolejnej długiej przerwie, powrót.
Mam nadzięję, ze na długo.
Pozdrawiam i całuje
Lamopingwinek

piątek, 12 czerwca 2015

Rozdział 2

**Ashton
   Właśnie szykowaliśmy stół na kolacje przedświąteczną, gdy w pokoju Alex cos chyba spadło na podłogę. Wszyscy spojrzeliśmy na siebie.
-To twoja siostra. -powiedział Mikey do Luke'a
-Nie zawsze będę jej nianią. -uśmiechnął sie blondyn i spojrzał na Calum'a
-O  nie, nie, nie. Niech Ash idzie. -wzrok wszystkich spoczął na mnie.
-Za jakie grzechy? -uśmiechnąłem się lekko
-Za to, że nie wyrzucasz śmieci. -Michael zmierzwił dłonią włosy -I ja to muszę robić.
-Za to, że musze wchodzić po brudne rzeczy do twojego pokoju, bo nie chce ci się ich do pralni zanieść. -Cal zatkał nos -A tam fiołami nie pachnie.
-Jak u ciebie. -powiedziałem pod nosem

sobota, 27 grudnia 2014

Rozdział 1

                     *** 3 MIESIĄCE PÓŹNIEJ***


**Alex
-Alex, podaj te czerwone bombki. -powiedział Cal, gdy ubieraliśmy choinkę.
-Masz. -podałam mu całe pudełko, po czym podeszłam do okna.
     Zostałam z Calum'em sama. Z największym zboczeńcem z całej ekipy. Reszta pojechała na świąteczne zakupy. Chociaż to nie były to pierwsze święta, które spędzam razem z nimi, to były jakieś inne. Brakowało na nich mojej mamy. Usiadłam na kanapie i patrzyłam na nasze dzieło.
-Może byś mi pomogła? -Cal popatrzył na mnie
-Słucham cię miniu. -zaśmiałam się i wstałam
-Nie mów do mnie miniu. -zrobił swoją obrażoną minę, po czym pocałowałam go w policzek
-Oj, nie dąsaj się już. -wzięłam łańcuch z fotela i rzuciłam na gałązki drzewka. -Gotowe.
-To nazywasz "Gotowe"? -popatrzył na choinkę -W sumie..
-Jest piękna jak co roku. -puściłam mu oczko
-I się uwinęliśmy przed ich przyjazdem. -usłyszeliśmy jak samochód wjeżdża na podjazd. -Sprzątamy.

piątek, 26 grudnia 2014

Prolog







"AMANDA UMARŁA." -tak zaczęłam list do Luke'a -mojego przyrodniego brata, kiedy informowałam, że moja matka nie żyje. 
   Właśnie lecę do Sidney do niego i jego bandy. Hah... Czy można ich nazwać bandą? To po prostu czwórka przyjaciół, bardzo szalonych przyjaciół i dziwię się jak Luke to wytrzymuje. 
   Oparłam się o siedzenie i zamknęłam oczy. Luke, Ash, Cal i Mikey. Tęskniłam za nimi, a widziałam ich na święta jak razem z mamą przyjechałyśmy do nich. A mama tak szybko odeszła. W styczniu powiedzieli lekarze że dają jej pół roku życia. Z dnia na dzień Amanda marniała w oczach. Już w maju całe dnie czuwałam przy jej łóżku. W pod koniec czerwca mama umarła.
Kilka dni później dostałam list, że mam przyjechać do Sydney.
   Otworzyłam oczy i zauważyłam, że zbliżamy się do lądowania, a już nie całą godzinę później zamówioną taksówką jechałam do domu Luke'a.
   Po pół godzinie z walizkami w dłoniach ruszyłam do domu mojego brata. Gdy podeszłam do drzwi od razu usłyszałam "Kurwa, ma być tutaj czysto! Zaraz Alex tutaj przyjedzie a my jesteśmy w dupie. Panowie bierzemy się do roboty." Tak, to był Luke.
   Zaśmiałam się i nacisnęłam biały guzik, a w domu rozbrzmiał dzwonek.
-Kto do licha..-drzwi się uchyliły a chwilę później czerwone włosy. -Alexis. -Michael wciągnął mnie do korytarza w ich domu i zerwał ze mnie mój płaszcz. -Luke, Alex przyjechała.
    Blondyn wybiegł z kuchni i stanął na przeciwko mnie.
-Alex!-krzyknął i rozstawił swoje ramiona a ja ucieszona podbiegłam do niego i się najmocniej jak umiałam wtuliłam się w ciało mojego brata. -Miałaś zadzwonić.- powiedział tuląc mnie do siebie.
-Miałam, ale chciałam wam zrobić niespodziankę i to było warte twoich krzyków. -zaśmiałam się i odsunęłam od Luke'a.- Gdzie reszta?
-Alex!- Ashton złapał mnie od tyłu i obrócił parę razy. -W końcu jesteś. -postawił mnie i obrócił do siebie, po czym pocałował mnie w oba policzki.
-Ash. -zaśmiałam się - Co wy na grupowy uścisk?
    Po tych słowach cała czwórka ścisnęła mnie tak, że zabrakło mi powietrza. Ale czego chcieć więcej? W końcu mam rodzinę.